10:30

Nasze wspólne niedzielne poranki - Sir William's Royal Earl Grey

Niedzielne poranki są zawsze dla nas, żadnej bieganiny, szykowania obiadu, sprzątania czy prasowania. Nie śpieszymy się ze ścieleniem łóżka, z przebraniem piżam czy zadbaniem o wygląd, o moim makijażu nawet nie wspomnę. Tego dnia zawsze zaparzamy pyszną kawę lub herbatę, siadamy razem w naszych fotelach, rozmawiamy a później czytamy książki. Takie niedziele są piękne.


Gdy planowaliśmy urządzenie naszego małego gniazdka, wiedziałam jedno - mogę nie mieć kanapy dla gości, ale chcę mieć dwa fotele. Mój i jego. Damski i męski. Pomysł urodził się w mojej głowie, gdy pierwszy raz zobaczyłam film Niania McPhee i ten pusty damski fotel, z którym rozmawiał Colin Firth. Po obejrzeniu bajki Odlot byłam już pewna. Pierwsze, co kupiliśmy to właśnie fotele. Nie było jeszcze prawie nic w mieszkaniu, ale nasze fotele już były.



Dwa fotele, dwie książki, jego kubek, moja filiżanka. Dziś relaksujemy się z herbatą Sir William's o smaku Royal Earl Grey. Co tydzień będę do Wam opowiadać o innym smaku poranka.

"Earl Grey to uznana i lubiana na świecie mieszanka herbat o charakterystycznym cytrusowym aromacie. Napar zawdzięcza go bergamotce, którą dodaje się do czarnych herbat w formie olejku eterycznego lub suszonej skórki bergamotowej. Susz Sir William's Royal Taste Earl Grey został wzbogacony o płatki bławatka, które są cenionym w ziołolecznictwie surowcem. Wszystko to sprawia, że aksamitny bursztynowy napar działa wyciszająco i zachwyca aromatem.
Według legendy czarna herbatę odkryto przypadkiem, gdy cały ładunek herbaty zielonej zamókł w ładowni statku płynącego do Europy. Właściciel chcąc uniknąć strat wysuszył surowiec i wtedy okazało się, że herbata zrobiła się czarna oraz zyskała zupełnie nowy smak. Współcześnie proces ten ma cztery etapy: więdnięcie, skręcanie, fermentację i suszenie"

Sir William's zachwycił mnie zdecydowanym, a jednak delikatnym smakiem herbaty. Saszetka przewyższa nawet jakość ogólnodostępnych herbat sypanych. Zapach nie jest nachalny, nie czuć sztucznego perfumowania i ingerencji w herbatę. Nie lubię gdy sypane herbaty, jeszcze przed zaparzeniem pachną jak drogeria i mają "przyciągać" intensywnym aromatem. Celowo nie porównuję do wersji saszetkowych, bo nawet nie ma do czego.

Saszetka Royal  Earl Grey wystarcza na zaparzenie 300ml doskonałej herbaty, jeśli oczekujecie, że saszetkę można zaparzyć ponownie, jak wiele "podróbek herbat" to niestety jesteście w błędzie. Dwie filiżanki lub jeden duży kubek = jedna saszetka.
 

Herbata smakuje jak porządna herbata sypana, saszetka ma ogromny plus w łatwości zaparzania i późniejszego czyszczenia dzbanka. Dla mnie to ogromny plus, nie lubię czyścić ani zaparzacza ani sitka po sypanej herbacie.
 
Czy ta herbata faktycznie się wyróżnia na tle innych?

Choć nie jest to najwyższa półka herbat premium, to różnica jest ogromna. Bardzo lubię gorącą herbatę, wręcz uwielbiam czuć jej unoszący się aromat. Gorąca herbata smakuje przepysznie, jest delikatna, ale dzięki bergamotce nabiera zdecydowanego smaku. Zapach nie gra tu głównej roli, do czego pewnie większość z nas przywykła, a smak, który czujemy przy każdym łyku herbaty.

Często jednak odstawiam herbatę, zaczynam czytać książkę i zapominam o niej. Nie ukrywam, bardzo też lubię letnią i zimną herbatę. I tu zaczyna być widoczna największa różnica. Ogólnodostępnych herbat nie da się pić na zimno, po 30 minutach spędzonych w kubku stają się gorzkie i nieprzyjemne w smaku. Z ciężkim sercem poświęciłam filiżankę Royal Earl Grey i zostawiłam ją by wystygła. Herbata na zimno smakowała równie wspaniale, nie zrobiła się ani ostra ani gorzka. Smak pozostał ten sam, po prostu wystygła.



Jak to wygląda cenowo?

Opakowanie 50 sztuk saszetek to cena 69,00zł - 1,38zł za saszetkę. Ogólnodostępne herbaty są w cenach od 0,20zł do 0,40zł za saszetkę. Cena jest więc kilkukrotnie wyższa, jednak za tą ceną idzie jakość. Nie namawiam nikogo do kupowania drogiej herbaty, to zawsze nasza osobista decyzja na jakie zakupu się skusimy. Gdy opowiedziałam mojemu mężowi o cenach, stwierdził, że mogę tylko pomarzyć :) Gdy jednak przedstawiłam mu swój niedzielny pomysł, całkowicie zmienił zdanie. Sprawienie sobie małej przyjemności np. raz w tygodniu i zrelaksowanie się ze świetną herbatą, to nie jest przesada. Wtedy zużywamy ok. 8 saszetek miesięcznie (na dwie osoby) więc koszt to 11,04zł.


Skład: czarne herbaty liściaste pochodzące ze Sri Lance, naturalny olejek bergamotki 3,0%, płatki bławatka 2,5%.

Sposób zaparzania: z jednej saszetki przygotujemy 300ml herbaty, zaparzamy przez 3 do 5 minut w temperaturze 100*C. 

Zapraszam do odwiedzenia:

5 komentarzy:

  1. ... ja z dwójką malutkich dzieci mogę tylko pomarzyć o takich leniwych niedzielach ze smaczną herbatką i książką w roli głównej... Zazdroszczę! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah to prawda.... Póki co nasze dzieci mają po cztery nóżki i nie są zbyt wymagające :)

      Usuń
  2. Aż jestem ciekawa tej herbaty! Nigdy nie gustowałam w Earl Grayach, chyba muszę mieć "dzień" na taką herbatę. A o takich leniwych, niedzielnych porankach wręcz marzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie jest to herbata na wyjątkowy dzień, umówimy się kiedyś, zostawisz Malwinę w przedszkolu albo z dziadkiem :) naszych mężów posadzimy przed konsolą a my sobie usiądziemy w fotelach tą herbatką :) :)

      Usuń
  3. Podoba mi się bardzo :) Uważaj, bo się u Ciebie zadomowię ;)

    OdpowiedzUsuń

1. Dziękuję za pozostawienie komentarza.

2. Jeśli masz jakieś pytania to zawsze możesz napisać do mnie maila: mwroblewska@pro.wp.pl

Instagram #gotowanieiblogowanie @gotowanieiblogowanie