09:30

Walentynki 2018 to... nasza trzecia rocznica ślubu!



Gdy planowaliśmy ślub, początkowo miał się on odbyć w czerwcu, mniej więcej wtedy gdy się poznaliśmy. Mniej więcej w połowie września naszła mnie myśl, by sprawdzić "świąteczne" dni, które wypadają w soboty. Czyli kiedy mniej więcej nasza rocznica poznania wypadnie w sobotę, walentynki lub nasze urodziny. I tak patrzę, patrzę a tu walentynki 2015 wypadają w sobotę i to już za 5 miesięcy. Kolejna taka okazja byłaby dopiero w 2026 roku... także chyba sami rozumiecie. 


I tak 14 lutego o godzinie 14.00 pobraliśmy się. Co roku w wyjątkowy sposób spędzamy ten dzień, w końcu to nasze podwójne święto. W tym roku by uczcić naszą skórzaną rocznicę ślubu, bo tak zwą się właśnie trzecie gody, postanowiliśmy zrobić odlew naszych dłoni. 


Na allegro kupiłam odpowiedni zestaw, następnie razem obejrzeliśmy kilka filmików jak to zrobić. Czas schnięcia jest tak krótki, że koniecznie trzeba się do tego wcześniej przygotować. 

Do zestawu była załączona instrukcja, więc całe przygotowanie było łatwe. Najważniejszym punktem to mieć wysoki pojemnik (np. butelkę po 5l wodzie) czy doniczkę. Miska nie jest dobra, bo zależy nam wysokości pojemnika a nie jego szerokości. 


Wcześniej próbowaliśmy wsadzać nasze złączone ręce do różnych pojemników i wlewaliśmy ok. 3l wody by zobaczyć gdzie będzie najlepiej zrobić odlew. Ważne, żeby masa sięgała chociaż do nadgarstka, w misce prawie niewykonalne. U nas padło na plastikową doniczkę. Fajnie jest wybrać pojemnik, który potem bez żalu można rozciąć, niż siłować się z wyciąganiem masy. 


Masa dublująca ma odcień fioletowy, gdy zmieni się na różowy to ostatni moment by wsadzić splecione dłonie. Zasycha w kilka chwil, choć dla pewności trzymaliśmy ręce przez 3 minuty. Najlepiej miksować masę dublującą od razu w pojemniku, w którym zrobimy odlew. Przelewanie zajmuje zbyt dużo czasu. Masy nie trzeba mieszać ręcznie, lepiej zmiksować na małych obrotach. Po zaschnięciu widełki miksera czyści się w kilka sekund. 


Gdy masa zdublowała już nasze dłonie, to powoli wyciągnęliśmy je z formy - ale osobno, najpierw moja mniejsza, później męża. Przygotowałam gips, bez użycia miksera żeby go nie napowietrzyć. Wlałam gips do połowy różowej formy, uderzyłam nią lekko o blat (tak z trzy razy), by gips wszędzie dotarł. Wlałam resztę gipsu i odstawiłam do wyschnięcia. Dla pewności zostawiłam na 4 godziny. 

Masę można delikatnie wyjąć z pojemnika, ale tak się bałam, że wolałam rozciąć doniczkę. Różowa masa dublująca schodziła bardzo łatwo, jak odrywana pianka. Najlepiej robić to nad reklamówką / workiem wtedy zaoszczędzicie sobie sprzątania. Warto też mieć w pogotowiu metalowy patyczek czy cążki do skórek, by usunąć jakieś nieprawidłowości na odlewie. U nas nie było tego nawet dużo, jak na pierwszy odlew. 


Gotowy uścisk można pomalować farbką, chociaż mi podoba się po prostu matowy biały, bez żadnych dodatków. Odlew warto zostawić na dobę lub nawet dwie do wyschnięcia w środku. Nasz odlew postawiłam od razu na krążku drewnianym, ale po dwóch dniach zauważyłam pęknięcie w krążku - to nic innego jak wciągnięta przez drewno wilgoć. Przy następnym odlewie będę mądrzejsza.


Odlew stoi teraz razem z dekoracją w salonie, wygląda przepięknie i miło nam się na niego patrzy. Nie rzuca się w oczy, nie jest tandetny, jest po prostu wspaniałą pamiątką. Wszyscy nasi goście się nim zachwycają. 
  
A Wy? Świętujecie Walentynki? A może ktoś dziś również ma rocznicę ślubu lub poznania? Miłego dnia!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

1. Dziękuję za pozostawienie komentarza.

2. Jeśli masz jakieś pytania to zawsze możesz napisać do mnie maila: mwroblewska@pro.wp.pl

Instagram #gotowanieiblogowanie @gotowanieiblogowanie