W 2009 roku rozpoczęłam swój romans z nożami, który przerodził się w prawdziwą miłość do ostrej stali. Nie jestem miłośnikiem mieczy, ale pierwszy raz używając nowego noża, czuję się jak Uma Thurman ze swoją kataną od Hattori Hanzo - znawcy Tarantino wiedzą co mam na myśli. I o ile nie mam zamiaru zabijać jednym cięciem, to ten nóż jest naprawdę ostry.
Nóż szefa kuchni to jeden z najważniejszych w mojej kuchni, mam w swojej kolekcji już cztery, ale nie wszystkie są idealne dla mnie. I o ile trzy noże w mojej opinii są takie sobie, to mój mąż uważa, że są nieziemsko ostre. Wszystko zależy czego wymagamy od noża - ja przede wszystkim tego, żeby był piekielnie ostry.
We wspomnianym 2009 roku skusiłam się na średniej klasy niemiecki nóż (~150zł), byłam nim zachwycona przez 5 lat, jednak zaniosłam do go ostrzenia i niestety jakiś rzeźnik wręcz zniszczył ostrze. Przez te lata służył mi wiernie, a pierwsze użycie skończyło się ogromną raną na mojej ręce. Do tej pory uznaję to za najlepszy - nieświadomy - test noża. Chirurgiczne, głębokie i idealnie gładkie cięcie. Zero bólu, mnóstwo krwi. Brzmi przerażająco, dlatego podkreślam, że to nieświadomy test. Po moim ulubionym niemieckim nożu, żaden z kolejnych nie zrobił mi takiej niespodzianki na dłoni. Aż do roku 2015 gdy na mojej drodze stanęła firma Fiskars.
Nóż szefa kuchni z ostrzem 20cm jest sprzedawany w pokrowcu, dzięki któremu ostrze jest chronione w szufladzie czy zmywarce. To genialne rozwiązanie, jeśli nie używacie stojaka czy listwy magnetycznej. Co do samej zmywarki... cóż, ja moich noży w niej nie myję. Uwielbiam gdy naczynia są idealnie domyte, błyszczące i bez zacieków, ale noży tam nie wsadzę. Mimo, iż producent na to pozwala i sugeruje używania pokrowca podczas takiej kąpieli, to nie przekonam się do tego.
Najostrzejsze noże to takie o które dbamy, czyli:
- nie myjemy ich w zmywarce (ze względu choćby na sól i środek nabłyszczający)
- po użyciu myjemy i wycieramy do sucha
- nie trzymamy luzem w szufladzie, jeśli nie posiadają pokrowca czy zabezpieczenia
Mój nóż szefa pochodzi z kolekcji FunctionalForm, która jest bardzo przystępna cenowo i oferuje jakość, która zdecydowanie przewyższa cenę. Zgodnie z ceneo.pl w chwili obecnej nóż kosztuje od 52zł do 65zł w zależności od sklepu.
Czy ten nóż różni się od mojego niemieckiego ulubieńca?
Jedynie ceną i wagą. Ostrość jest tak samo powalająca na kolana.
Z tym nożem pracuje mi się świetnie, kroi niczym skalpel, zostawia idealnie gładkie nacięcia nawet na miękkich warzywach. W pierwszej godzinie użytkowania zdążyłam również zrobić nieświadomy test noża. Nic nie bolało :) W dodatku nawet się nie zdziwiłam, gdyż dzień wcześniej również mnie to spotkało, ale o tym opowiem za tydzień.
Nóż jest niesamowicie lekki, rękojeść SoftGrip ułatwia perfekcyjne operowanie nożem jak i idealnie przykleja go do dłoni. Nie muszę się martwić, że przez nadmiar wody czy soków nóż będzie się ślizgał. Więc skoro nóż jest bezpieczny i tak dobrze trzyma się dłoni, to jak doszło do mojego nieświadomego testu? Klasycznie... za dużo rzeczy chciałam zrobić na raz i zdecydowanie za szybko.
Ostrze bez żadnego problemu radzi sobie z siekaniem, krojeniem miękkich i twardych warzyw. Nie zauważyłam różnicy między bakłażanem, ziemniakiem, marchewką czy kawałkiem wołowiny. Totalnie zakochałam się w tym nożu i uważam, że jego cena jest bardzo niska w porównaniu do wysokiej jakości.
Zapraszam do odwiedzenia:
- Strona producenta - Fiskars
- Strona produktu - Nóż szefa kuchni w pokrowcu
- Kanał na YouTube - Fiskars YouTube
Też jestem fanem dobrych noży :) Ale piszesz, że ten jest bardzo lekki. Więc zdecydowanie nie dla mnie, lubię ciężkie noże, takie, które pewnie leżą w dłoni. Mam w domu kilka ulubionych noży, w zależności od skali problemu, z którym trzeba się zmierzyć:) Domyślnie chcę wszystkie wymienić na takie ze stali damasceńskiej, to jest prawdziwa moc.
OdpowiedzUsuńJest lekki, w porównaniu do noża szefa np. z ikeii - to jest bardzo lekki. Jednak Fiskars ma i wyższe kolekcje i noże też są odpowiednio cięższe i też droższe. Ostrość jest niesamowita. Leży w ręce też porządnie, zależy kto co lubi, mam chyba ogólnie z 15 noży i do dłuższej pracy to wolę te lekkie. A noże damasceńskie to też moje marzenie, kiedyś jeszcze "służbowo" miałam okazję przekonać się, że cena 700-800zł jest przesadzona. Służbowy rabat był na poziomie -40% więc to była faktyczna cena tego noża. Ostatnio oglądałam program o nożach produkowanych w Monachium, to jest moje marzenie, ale nóż kosztuje 2000 euro.
UsuńUżywałem takiego z serii Edge. Świetny, ostry, ale za lekki. Każdy ma swój gust i swoje potrzeby :) A damasty mam już dwa, czekam na więcej :)
UsuńJa jestem totalnym amatorem w tym temacie :) Mam chyba jeden nóż szefa kuchni, ten z Lidla za naklejki, ale ani razu go jeszcze nie użyłam :)
OdpowiedzUsuń:) :) to moja miłość do noży to jak Twoja do kosmetyków :) :)
Usuńmój chłopak też go ma :) jest bardzo zadowolony :D
OdpowiedzUsuń