11:00

Nóż do pomidorów - pogromca wszystkich pomidorów




Na początku sierpnia na blogu pojawił się post z recenzją noża szefa kuchni - skalpel w mojej kuchni - opowiedziałam Wam w nim o mojej przygodzie z niemieckim nożami. Kupując niemiecki nóż szefa, szarpnęłam się również na nóż do pomidorów. Mały, lekki i totalnie niepozorny - genialny. 


Jeszcze przed 2009 rokiem nie wiedziałam, że istnieje nóż do pomidorów. Pamiętam mnóstwo sytuacji, gdy miękki pomidor tylko ślizgał się na "ostrzu" noża i tyle było z tego krojenia. Kupując niemiecki nóż szefa, który znalazł w końcu godnego następcę - nóż szefa od Fiskarsa - szarpnęłam się również na nóż do pomidorów. Do dziś pamiętam jak podekscytowana wróciłam po pracy do domu, a wcześniej kupiłam bułeczki i pomidory. Krojenie pomidora było ogromną przyjemnością, a bułki? No cóż... trzymałam tę kajzerkę w dłoni, jednym cięciem przekroiłam całą na pół a mój nóż do pomidorów zatrzymał się w mojej dłoni, poniżej kciuka. Jak przy każdym porządnym i ostrym nożu - chirurgiczne cięcie, gładkie i nie bolące - a krwi od cholery. Minęło 6 lat, a do dziś pamiętam mój śmiech, gdy już się skaleczyłam. Tak, to był nóż na jaki czekałam. Mam go do dnia dzisiejszego, zrobił się z niego "dziadziuś", wygląd już nie ten, ostrość też, ale nawet po tylu latach przewyższa nią niektóre nowe noże. 


Gdy wyjęłam z opakowania nóż do pomidorów od Fiskarsa, to moim oczom zabłysnęła ostra stal. Mając już doświadczenia z nożem szefa, spodziewałam się, że znów na mojej drodze stanął godny następca mojego noża "dziadziusia". Nie myliłam się.


Pierwsze krojenie pomidorów było poezją. Każde kolejne też. Nauczona doświadczeniami z 2009 roku już nie trzymałam nic w ręce :) Grzeczne krojenie na desce. Ale niestety... powiadomienie mailowe zaczęło mi pikać jak szalone, zadzwonił telefon i jeszcze ktoś puka do drzwi. Wszystko na raz. A ja mam ten ostatni pomidor do pokrojenia. Tak szybko pokroiłam, że jeden plasterek razem z moim palcem - już nawet nie wiem jak to zrobiłam. Nie zabolało mnie kompletnie nic, ale w ciągu kilku sekund, kiedy to otwierałam kurierowi drzwi moja ręka zalała się krwią. Jak na kilku milimetrową rankę, wyglądało to aż przesadnie. Test noża zdany. Ostry jak brzytwa. 


Nóż nadaje się nie tylko do pomidorów, ale także wszystkich owoców ze śliską skórką. Genialnie pokroi również bułki, do chleba jest jednak za mały - ale nie takie jest jego przeznaczenie. Rękojeść to również znany nam SoftGrip, który "przykleja" nóż do ręki.


Tak jak pisałam we wcześniejszym poście, nie myję swoich noży w zmywarce. Ręczne mycie jest wystarczające. Czasem gdy filetuję rybę, to wkładam nóż na kilka minut do zmywarki i domywam go ręcznie. Producent nie zakazuje mycia w zmywarce, jest nawet na to przyzwolenie. Ja się na to nie skuszę. I dla przypomnienia - 
Najostrzejsze noże to takie o które dbamy, czyli:
  • nie myjemy ich w zmywarce (ze względu choćby na sól i środek nabłyszczający)
  • po użyciu myjemy i wycieramy do sucha
  • nie trzymamy luzem w szufladzie, jeśli nie posiadają pokrowca czy zabezpieczenia
Mój nóż do pomidorów pochodzi z kolekcji , która jest bardzo przystępna cenowo i oferuje jakość, która zdecydowanie przewyższa cenę. Zgodnie z ceneo.pl w chwili obecnej nóż kosztuje od 18zł do 30zł w zależności od sklepu. W mojej opinii ta cena jest wręcz śmieszna, przy takiej jakości jaką oferuje Fiskars. 
Nożem do pomidorów jestem zachwycona, nie spodziewałam się takiej jakości w tak bardzo przystępnej cenie. I wiecie co? Zajrzyjcie tu za tydzień, szykuje się konkurs i zwycięzca otrzyma również nóż do pomidorów :) Mam nadzieję, że się skusicie!


Zapraszam do odwiedzenia:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

1. Dziękuję za pozostawienie komentarza.

2. Jeśli masz jakieś pytania to zawsze możesz napisać do mnie maila: mwroblewska@pro.wp.pl

Instagram #gotowanieiblogowanie @gotowanieiblogowanie