23:05

Sosy Łowicz - kulinarne podróże w Twojej kuchni - Ocena produktu





"Egzotyczne smaki bez wychodzenia z domu? Mamy na to sposób! Czas na kuchenne rewolucje!" Tak wita mnie ulotka od Streetcom przeznaczona dla kampanii Sosów Łowicz i trzeba przyznać jej rację :)

Paczka ambasadorki Sosów Łowicz była ogromna. Była, bo sosy rozeszły się w mgnieniu oka! No cóż - są bardzo smaczne, mają dobry skład więc wcale się nie dziwie, że moi znajomi chętnie chcieli je potestować. Udało mi się rozdać 8 z 12 otrzymanych słoiczków, sama wypróbowałam każdy sos, pokombinowałam z przepisami, nakarmiłam swoim znajomych i dzięki temu mogę Wam szczerze napisać co myślę o tym produkcie.



Na pierwszy ogień rzucam opakowanie a raczej słoiczek. Jest bardzo ładne, nieprzesadzone, wręcz delikatne gdy patrzę na konkurencyjne sosy i miszmasz na etykiecie. Genialne, genialne i po stokroć genialne jest umieszczenie pojemniczka z przyprawami nad słoikiem. 

Gdy naprawdę nie mamy czasu by zajmować się obiadem, bo czeka na nas jeszcze milion innych rzeczy to obtaczamy nasze mięsko w przyprawach, podsmażamy na oliwie (bo zdrowej, a najlepiej na oleju z awokado), zalewamy sosem i dusimy 15 minut. W tym samym czasie gotujemy makaron, ryż, kaszę... . Obiad zajmuje mniej niż 30 minut, jest naprawdę pyszny i bardzo dobrze doprawiony.

Każdy z sosów jest bardzo aromatyczny, bardzo wyczuwalna jest nuta imbiru, mięty czy cytrusowa. Jeśli chodzi o sam skład sosu to głównie znajdziemy w nim przyprawy. Jest to dla mnie duże zaskoczenie, przywykłam do spotykania gotowych produktów, w których lista składników kończy się na E E E E. Tu jest jednak inaczej, sami zobaczcie: 



Jak sami widzicie, przede wszystkim przyprawy. Bardzo lubię gotować ale nie zdarza mi się używać aż tylu przypraw - z tego powodu jestem zachwycona dodatkowym pudełeczkiem z przyprawami. Prawdę mówiąc teraz wiem, że jeśli chodzi o przyprawy to zasada "mniej znaczy więcej" w tym przypadku zdecydowanie się nie sprawdza. 

Do wyboru mamy trzy rodzaje sosów: arabski, seczuański i karaibski. Każdy z nich jest inny i ma wyjątkowy smak. 

Sos arabski to przede wszystkim korzenna kompozycja z wyczuwalną nutą mięty. Seczuański charakteryzuje się nutą imbirową, a karaibski zaś nutą cytrusową. 

Moim ulubionym został chyba sos karaibski :) Dlaczego? Dzięki cudownemu połączeniu tego sosu z pieczonymi pałkami kurczaka.



Kurczaka obsypałam przyprawami, dodałam pociętą szalotkę i połamaną trawę cytrynową. Całość lekko skropiłam oliwą i piekłam w naczyniu żaroodpornym przez 50 minut. Sos przelałam do większego naczynia, dodałam do niego 100ml wrzątku i dopiero ocieplonym sosem zalałam kurczaka. Zapiekałam 20 minut. I gotowe. 
Uwielbiam gotować, robię to praktycznie od dziecka. Ale muszę przyznać całkowicie szczerze - w życiu nie jadłam lepszego kurczaka. I bardzo żałuję, że tych pałek było tylko pięć... :) pochłonęłabym zdecydowanie więcej niż tylko dwie, które przypadały w przydziale :) 


Sosu seczuańskiego użyłam do kulek mięsnych z kurczaka. Danie wyszło bardzo aromatyczne, jak na mój gust chyba nawet ostrzejsze niż udka karaibskie. Pewnie dlatego, że sos nierozcieńczony. Z piersi kurczaka zrobiłam mięsne kulki, obsmażyłam lekko na oliwie. Ugotowany makaron żytni wymieszałam z lekko podpieczonymi plastrami cukinii. Całość włożyłam do garnka rzymskiego i polałam sosem seczuańskim. Zapiekałam 40minut. Gotowe danie posypałam cheddarem. Wyszło przepysznie!


Jaki ostatni przedstawiam sos arabski. Muszę przyznać, że ostatnie tak aromatyczne danie jadłam będąc w Egipcie. Aromat korzenny jest bardzo, bardzo wyczuwalny. Sos jest genialny, można nawet kosztować go łyżeczką - sama próbowałam :) 
Mój pomysł na ten sos to grilowane na złoto burgery z indyka, które później zostawiam na patelni grillowej zalane sosem arabskim i duszę około 15 minut. Mięso nabiera cudownego smaku i aromatu. Mieszanka przypraw w połączeniu z indykiem... WYMIATA :) Przepraszam, za słownictwo, ale myślę ze wrócę nieraz do tych burgerów. Mimo, iż porcje były spore to moi goście patrzyli na mnie wzrokiem mówiącym... "powiedz, powiedz, że masz jeszcze..." :)



Podsumowanie :) 

Od jakiegoś czasu staram się dobierać fajne produkty żywieniowe, jak olej kokosowy czy olej z awokado, tapiokę, mąkę orkiszową i mnóstwo innych zdrowych rzeczy. Gdy robiłam zakupy, nawet nie podchodziłam do półki sklepowej z takimi gotowcami sosami. Teraz, szczerze, jako zwolenniczka trochę zdrowego jedzenia (nie dajmy się zwariować, mój mąż by oszalał gdyby czasem nie mógł zjeść smażonego kotleta) to od teraz, będąc na zakupach będę szukać sosów Łowicz. Dlaczego? Bardzo mi smakują, bardzo smakują nam wszystkim w domu, skład jest bardzo fajny i nie widnieje w nim długa lista E E E. Teraz gdy mam ochotę na danie orientalne, lekko egzotyczne nie muszę zastanawiać się jak stary jest olej u "chińczyka" na którym smaży on kurczaka, którego chciałabym kupić ani też nie muszę się zastanawiać, czy warto wydać np. 40zł na porządnego "chińczyka". Dodatkowo w mniej niż 30 min sama zrobię takie danie i jest dużo bardziej smaczne i zdrowe. Zdecydowanie, z ręką na sercu, przetestowałam, posmakowałam i POLECAM. :)

Ps.
Mamusiu, cudowny ten kartonik ambasadorki :) Ale czy następnym razem możesz testować coś dla nas? Już mi się znudziło gryzienie kartonika, chociaż jest pyszny...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

1. Dziękuję za pozostawienie komentarza.

2. Jeśli masz jakieś pytania to zawsze możesz napisać do mnie maila: mwroblewska@pro.wp.pl

Instagram #gotowanieiblogowanie @gotowanieiblogowanie